W wakacje przyjechała do mnie kuzynka Małgosia. Pamiętałam ją od zawsze jako małego grubaska, dziś zobaczyłam szczuplutką drobinkę w bardzo obcisłej sukieneczce.
Zachwycona jej metamorfozą spytałam bezpośrednio zapytałam, jak osiągnęła taką sylwetkę. Odpowiedziała, że to zupa z kapusty na odchudzanie.
Męczyłam ją tak długo, aż podała mi przepis na tę cudowna zupę. Głównym składnikiem zupy była oczywiście kapusta biała lub włoska. Do kapusty dodała kilka cebul i obranych ze skórki pomidorów. Dodatkowo w zupie znalazła się surowa papryka, marchew, seler naciowy i mnóstwo ziół.. Wszystko ugotowała z kostką rosołową. Jedząc te zupę chudnie się nawet do kilku kilogramów tygodniowo. Słuchałam tego wszystkiego, jak baśni. Chciałam natychmiast zabrać się za gotowanie. Dziwiło mnie jednak, ze kuzynka nie tryska energią. Jest raczej apatyczna, a makijaż nie ukrył sińców pod oczami.
Nie zastanawiałam się jednak nad tym długo. Po wyjeździe gości wyciągnęłam przepis na zupę kapuścianą i jadłospis, kiedy ją jeść.
Gdy ugotowałam zupę i przyprawiłam ją ulubionymi ziołami- poczułam się jak w niebie! Zupa jest pyszna i można ja jeść kiedy się chce i ile się chce!
Już widziałam siebie za miesiąc, paradującą w bikini po plaży w Międzyzdrojach…
Oprócz zupy mogłam najpierw jeść tylko niektóre owoce, potem banana a pod koniec siedmiodniowej diety- niewielkie ilości ryżu, mięsa i ryb.
Kupiłam sobie termosik, aby zabierać zupę ze sobą do pracy. Wszystko kręciło się wokół mojej diety. Z domu zniknęły słodycze i czerwone wino, które uwielbiałam. Dzieci musiały wręcz ukrywać się ze swoimi chipsami czy batonikami.
Pierwszego dnia zajadałam zupę z wielkim apetytem. Dodam, że tę zupę gotuje się na cały czas diety w ogromnym garnku. Potem się ją tylko odgrzewa. Podczas kolejnych dwóch dni jadłam miskę zupy, ale resztę dnia zajadałam dopuszczalne już warzywa. Nie mogłam się doczekać dnia z bananem. Zupy nie chciało mi się odgrzewać, warzywa zmiękły i całość nie była już tak smakowita. Wieczorem zmusiłam się jednak do miseczki kapuścianki. Rzeczywiście zaczęłam chudnąć. ubrania zrobiły się luźne. Cieszyłam się z efektów, ale byłam jakaś osłabiona. Martwiło mnie, że z niesmakiem zerkam na cudowną zupę. Ucieszyłam się, gdy dieta dobiegła końca. Schudłam i osiągnęłam zamierzony cel. Niestety mnie to nie cieszyło. Mąż zmartwił się moją kondycją. Nie miałam ochoty nawet na zabawę z dziećmi…Po długich namowach zachęcił mnie do wizyty u dietetyka. Podejrzewał, że winna jest zupka z kapusty.
Pani dietetyczka potwierdziła jego podejrzenia. Dieta kapuściana doskonale odchudza, ale przy okazji pozbawia organizm wielu niezbędnych składników odżywczych. Rozpisała mi nową dietę bogatą w niezbędne mikroelementy i witaminy. Nadal była to dieta niskokaloryczna, ale zbilansowana prawidłowo.
Już po kilku dniach poczułam przypływ energii. Twarz nie była taka blada i znów miałam ochotę na zabawę z dziećmi i wyjazd nad morze.
Po kilku miesiącach spotkałam ponownie moja kuzynkę. Dopadł ją efekt jo-jo. Bardzo przytyła. Opowiadała, że próbowała powtórzyć dietę kapuścianą, ale nie była w stanie przełknąć łyżki zupy. Poradziłam jej wizytę u mojej dietetyczki. Mam nadzieję, że kuzynce też.pomoże.