Gdy 10 kwietnia 2010 roku stacje informacyjne nadały, że pod Smoleńskiem rozbił się prezydenckie Tupolew z ponad dziewiędziesięcioma osobami na pokładzie, cały kraj zamarł w oczekiwaniu na dalsze wieści i niedowierzany. Spośród zmierzającej na obchody rocznicy mordu katyńskiego polskiej delegacji nie przeżyła ani jedna osoba. Zginęła także obsługa samolotu. Tragedii nie przeżył nikt. Obowiązki zmarłego prezydenta przejął, w myśl zapisów konstytucji, marszałek senatu Bogdan Borusewicz. Latem tego samego roku przeprowadzono wybory prezydenckie, w których do rywalizacji stanęli między innymi brat zmarłego prezydenta, Jarosław Kaczyński, kandydat Prawa i Sprawiedliwości (którego jest także prezesem) oraz Bronisław Komorowski, marszałek sejmu i kandydat Platformy Obywatelskiej. W pierwszej turze zwyciężył Komorowski, choć z niewielką przewagą, podobnie było w drugim głosowaniu. Taka kolej rzeczy wzbudziła spore kontrowersje wśród zwolenników śp. Lecha Kaczyńskiego, ponieważ Komorowski był osobą, która po słynnych wydarzeniach w Gruzji wypowiedziała powtarzane później często słowa: „jaki prezydent, taki zamach”.