W czasie dwudziestolecia ostatnich przemian politycznych, które zapoczątkowała zmiana ustroju państwa upadło wiele gałęzi gospodarki, a inne musiały się zdecydowanie zmodernizować. Z momentem zniesienia granic w ramach Unii Europejskiej pojawiła się nowa szansa na poprawienie sytuacji gospodarczej wielu regionów kraju. Szanse tę upatrywano w turystyce, która staje się coraz prężniejszą gałęzią gospodarki w wielu krajach. Decyzje polityczne władz państwowych i samorządowych zmierzały kierunku poprawy infrastruktury turystycznej. Aby kraj zaczął czerpać zyski z turystyki potrzebna jest sieć dobrych dróg, lotniska i połączenia lotnicze, sprawna kolej pasażerska oraz sieć dobrej jakości hoteli i miejsc noclegowych. O ile budowa hoteli mieści się w kompetencjach samorządów, to inwestycje w infrastrukturę transportową leżą już w gestii władz centralnych. Nie było chyba w Polsce ekipy rządzącej, która nie podkreślałaby znaczenia wyposażenia kraju w sieć zróżnicowanych możliwości przemieszczania się i nie roztaczała wizji i dalekosiężnych planów. Część z tych planów udało się zrealizować, ale czas w jakim to się odbyło nie można nazwać rekordowym. Towarzyszące strategicznym inwestycjom polityczne przepychanki i wojny podjazdowe nie przyspieszyły bynajmniej ich realizacji ani nie poprawiły jakości wykonania.