Większą część Irlandii okrywa płaszcz zielonych, sfałdowanych pól, urozmaiconych przez płytkie jeziora oraz strumienie, ale tu i ówdzie przyroda zademonstrowała swoje możliwości, jakby chcąc przypomnieć o straszliwej potędze. Klify Moher sa jednym z największych tego rodzaju ‘wyczynów’ w łagodnym skądinąd krajobrazie Irlandii. Ich pofałdowane urwiska, wynurzające się pionowo z fal Atlantyku, ciągną się na odcinku 8 kilometrów wzdłuż wybrzeża hrabstwa Clare. Surowego charakteru tych klifów nie łagodzi nic- u ich podnóży nie ma żadnych piaszczystych zatoczek, nie kończą ich żadne trawiaste zbocza, a wierzchołków nie zdobią delikatne kwiaty. Urwiska strzelają pionowo, wprost z morza, na wysokość 200 metrów, a choć ocean bombarduje ich podnóże falami i wiatrem, wydaje się, że są w stanie znosić te ataki przez wiele stuleci. W tym miejscu Atlantyk jest naprawdę groźny. Każda spełniona fala nakłada się na poprzednią i uderza w skalną ścianę ciemną, skłębioną, szaroniebieską masą. Tylko w najcichsze dni do człowieka lub zwierzęcia nie dociera słona mgiełka unoszona przez zachodnie wiatry.